Moja okolica

Pewnie pamiętacie, gdy pisałam, że Osaka na początku sprawiała wrażenie szarej i „zabetonowanej”? I rzeczywiście, może taka się wydawać, dopóki nie wejdzie się w plątaninę małych, wąskich uliczek z domkami jednorodzinnymi i małymi sklepikami. Uliczki te są bardzo wciągające, gdy raz się tam zapuści, nie chce się wychodzić. Co chwilę pojawia się jakaś ciekawa boczna uliczka i potem następna, i następna… Zdjęcia poniżej pochodzą z niedzielnego spaceru. Dzisiaj też błąkałam się po uroczych uliczkach, ale niestety, nie wzięłam aparatu. Miałam iść tylko do sklepu 😉 Następnym razem nadrobię straty.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.


Stereotyp numer 1 – impreza po japońsku

Wielu z was  zapewne wyobraża sobie Japończyków jako sztywnych i poważnych, podchodzących z rezerwą do innych a już zwłaszcza do obcych. Wszelkie uproszczenia i zbytnie uogólnianie sprawy są złym podejściem, zwłaszcza jeśli chodzi o ludzi. Dlatego jak ognia wystrzegam się wszelkiego „zbiorowego” oceniania innych nacji, bo nawet jeśli znajdą się ludzie pasujący pod tę ocenę, to jednocześnie można znaleźć grupę, będącą w całkowitej opozycji.

Wczorajsza impreza z AIESECowcami dość mnie zaskoczyła, bo to co się działo stanowiło całkowite przeciwieństwo  wyobrażeniom europejczyków o Japonii.  Nie spodziewałam się, że wszyscy będą tak otwarci i wyluzowani i że będzie tak wesoło. Spotkaliśmy się w barze, gdzie siedzieliśmy na poduszeczkach przy niskich stolikach. Co mnie zdumiało najbardziej – to ilość „pijackich” gier i piosenek. Od razu muszę zaznaczyć, że impreza nie wyglądała tak jak się często zdarza wśród polskich studentów, czyli picie do przysłowiowego „zgonu”. Tutaj każdy o własnych siłach wracał do domu 😉 Podoba mi się taka kultura picia i trochę szkoda, że w Polsce zabawa często polega na tym, kto wypije więcej. Impreza miała też swoich wodzirejów, którzy prowadzili zabawy do samego końca.  Bar trząsł się w posadach od naszych wrzasków, ale nikomu to nie przeszkadzało 🙂 Muszę Was jednak rozczarować, bo nie rozumiem jeszcze zasad gier na tyle, aby je wytłumaczyć. Ja  nauczyłam ich bruderszafta i część z całusami w policzek najbardziej przypadła do gustu męskiej części towarzystwa 🙂

I jeszcze słowo o japońskiej sake –  podany alkohol podgrzany jest tak, że aż z niego paruje, ale o dziwo, to naprawdę jest smaczne! Dość spore zdumienie wywołałam stwierdzając, że to jest o wiele, wiele słabsze niż wódka w Polsce.

Mam nadzieję, że będzie więcej takich wesołych spotkań i mam nadzieję, że jeśli ktoś myślał, że wszyscy Japończycy nie potrafią się bawić, to udało mi się go przekonać, że to jednak tylko stereotyp.

A tak wygląda Osaka wieczorem.

 

A to część menu z naszej imprezy.

 

Koguty w Osace

5 rano… człowiek sobie śpi jak to bywa o tej porze. Śpi mocno, tym bardziej że ma za sobą zero snu przez jakieś 35h. Nagle jednak słychać kogucie kuuuuuuukuryyyyyyyykuuuuuuuuuuuuuu!!!! Człowiek taki jest przekonany, że to chyba sen, w końcu jest w metropolii liczącej dobrze ponad 2 miliony mieszkańców. Jednak za moment ponownie daje się słyszeć ostre kuuuuuuuuuuuuuukuuuuuuuuuuuryyyyyyyyyykuuuuuuuuuuuu, i za chwilę znowu, i znowu i znowu i tak przez przynajmniej godzinę… No jak nic, koguty!!! :  O To zdumiewające zjawisko skonsultowałam rano z Keiko san (gospodyni). Okazało się, że szkoła podstawowa, która jest naprzeciwko, trzyma kury (?) Po co im jednak te kury, już nie spytałam, chyba byłam zbyt zdziwiona. : )

Dzień spędziłam w centrum Osaka City. W ogóle musicie wiedzieć, że miejsce, w którym mieszkam, to prefektura Osaka, ale składa się ona jakby z miast. Można powiedzieć, że takie bardzo bardzo duże dzielnice. Ja mieszkam w Settsu City, do Osaka City mam jakieś 15-20 minut pociągiem. Więc dzisiaj razem z przyjaciółmi z AIESEC pojechaliśmy do centrum, kupiłam książki i karty z Totoro 😀

Moje odkrycie dzisiaj, to że Japończycy naprawdę ciężko pracują. Sprzedawcy obsługujący kasę ciągle stoją. Na przykład w pobliskim supermarkecie wszyscy kasjerzy nie mają żadnego krzesełka. Wyobraźcie sobie stać tak przez parę godzin… Takich „stojących” pracowników jest naprawdę bardzo dużo. Na ulicach, we wszystkich sklepach…  I do tego są naprawdę mili i uśmiechnięci, klient naprawdę czuje się jak pan i władca. 🙂 Poza tym, mimo że czytałam już o różnych dziwnych japońskich zawodach, to jednak zdumiało mnie, gdy w centrum handlowym, przy schodach ruchomych, gdzie zawsze jest tłum, pani pokazywała… w sumie nie wiem co ? Jedne schody były na górę,  drugie na dół. Nie rozumiem po co ona tam stała i machała ręką, jakby kierowała ludźmi.

Gaijin – czyli po japońsku obcokrajowiec. Dzisiaj widziałam w Osaka City maksymalnie 5 gaijinów. Nie dziwi mnie więc, że czuję i dostrzegam dyskretne, badawcze i zaciekawione spojrzenia miejscowych. Ciężko się tu schować, jeśli nie ma się skośnych oczu 🙂

A teraz: JEDZENIE!!! Coś wspaniałego, już się zakochałam! Każda potrawa to małe dzieło sztuki. Smakuje równie pysznie jak wygląda.

Oto Ramen. Jadłam makaron pałeczkami. Tak, tak to możliwe 🙂

A tutaj gram na bębnach, wygrywa ten, kto nie wypadnie z rytmu. Wygrałam! 🙂

Bębny

 

 

Pierwsze wrażenia – ale tak szczerze!

Dojechałam! Cała podróż ze wszystkimi przesiadkami itp. zajęła około 24 godzin. Każdy kto nie mógł ruszyć siedzenia z jakiegokolwiek pojazdu lokomocji przez więcej niż 8 godzin wie jak można się czuć po takiej podróży.  Gdyby nie to,  że spotkałam na swojej trasie bardzo ciekawych ludzi, to oczekiwanie na przesiadki i przeloty byłoby potwornie nudne. Wielu z Was pytało mnie, czy się nie boję latania, czy nie boję się jechać sama na tak długo a niektórzy z Was przeżywali bardziej ode mnie fakt wyjazdu.  Zaczęłam się nawet przez to zastanawiać, czy coś ze mną nie tak, że przyjmuję wszystko z takim stoickim spokojem 🙂 Ale po co się martwić i wymyślać problemy na zapas? Jak to śpiewają w jednej piosence „que sera, sera” – czyli „co ma być to będzie”.

Około godziny 8 lokalnego czasu dolatywaliśmy do Japonii i wtedy w pełni zrozumiałam słowa jakimi kiedyś Japonię określili Chińczycy –  mianowicie „Kraj Wschodzącego Słońca”. Im bliżej wschodu tym jaśniejszy i pogodniejszy poranek nas witał. Chłopcy odebrali mnie z lotniska i pociągiem udaliśmy się do mojego miejsca pracy i zamieszkania. To co słyszy się o japońskim porządku i komunikacji miejskiej nie jest zbyt przesadzone. Każdy wie jak na ogół wygląda kolej i dworce w Polsce. Tutaj wszystko jest ładne, czyste i zadbane. Na jednej z głównych stacji w centrum Osaki jest nawet ogrzewana wyodrębniona z reszty przestrzeni mała poczekalnia. Wchodzi się do niej przez rozsuwane drzwi, można opcjonalnie nabyć w kiosku słodycze i gazety, po czym rozsiąść się na miękkich kanapach oczekując spokojnie na pociąg. W Polsce chyba by coś takiego się nie udało bez stałej ochrony strażnika. Jednak jak mnie uświadomili moi towarzysze, to trochę mit, że japońska komunikacja jest bardzo punktualna. Nasz pociąg spóźnij się niecałe 10 minut i podobno to normalne jeśli chodzi o Japan Railway (Kolej Japońska – JR).

Pierwsze wrażenie to … beton. Dużo betonu, dużo stłoczonego budownictwa i wiele niezwykłych architektonicznie budynków. Gdy tak jechaliśmy ponad godzinę przez miasto sprawiało ono raczej wrażenie szarego i bardzo przeciętnego. Niewiele zieleni rzuciło mi się w oczy. Jednak kiedy zejdzie się z głównych ulic w małe, spokojne uliczki z niewielkimi sklepikami, można spojrzeć na miasto innymi oczami. Robi się nagle przytulnie i kameralnie. Oczywiście jeszcze nie poznałam dobrze miasta i pewnie wiele zakątków, również tych zielonych, czeka na odkrycie, ale miało być przecież o pierwszych wrażeniach prawda? 😉

Moi opiekunowie i przyszli współpracownicy przywitali mnie bardzo ciepło, pomogli mi załatwić formalności, dużo ze mną rozmawiali i byli zdziwieni, że NIBY tak dobrze mówię. Ale ja wiem, że to jeszcze nie jest dobrze, że mam czasami problem z najprostszymi rzeczami, bo ich akurat jakoś nie uczą w podręczniku. Druga sprawa, że niektórzy mówią tak niesamowicie szybko, że mój procesor (no dobrze, wymęczony po wojaży przez pół świata) nie może wszystkiego przetworzyć. Czuję się dzisiaj kompatybilna ze swoim  biednym starym laptopem, który głośno i długo myśli, jeśli dostanie za dużo materiału.  No i jest w związku z tym problem, mój główny szef mówi jakoś tak, że połowy nie mogę zrozumieć. Wszyscy jednak są wyrozumiali i rozumieją, że muszę się przyzwyczaić. Dzisiaj zasypano mnie dużą dawką informacji i poddano wielości wrażeń, więc chyba nic dziwnego, że trudno mi wszystko ogarnąć, prawda?

Zdjęć jeszcze nie mam, proszę o cierpliwość.

Ale odlot

Do wylotu pozostało niewiele ponad tydzień. 24 lutego w czwartek o 6.50 startuję. Mimo że zostało tylko parę dni, ciągle zdaje mi się, że jeszcze mam dużo czasu. Przedwczoraj przeżyłam też nie mały stres, bo nagle złapała mnie gorączka i skutecznie złożyła do łóżka. Na szczęście wystarczył jeden dzień leżenia w łóżku, aby mi przeszło, ale trzeba zachować ostrożność. To już moja druga „grypka” w tym sezonie. Najpierw zaatakował mnie zarazek lubelski a teraz włodawski. :]

No ale, jak to się mówi – złego diabli nie biorą :]

大学生の暮らしが終わった… それで?

大学生活が終わった! 火曜日に荷物を積めて引っ越しして家に帰りました。でも未だ卒業しません。来学期は授業がなくて卒業論文を書きなければいけません。 帰朝してから、 論文を終わるつもりで9月に卒業します。

Lublin市のアパートで大学生と一緒に暮らしが楽しかったです。1年生から4年生まで同じ所に住んでいて、5年生に引っ越ししました。最初に引っ越し したくなかったが、 それで、 新しい友だちをつくって、本当に楽しかったです。  ちょっと懐かしくなると思います。 大学生活はたくさん友だちをつくったり、 面白いイベントに行ったり、そして日本語の勉強始めました。 高校生があまらい好きではありませんでしたが、 大学生の頃が好きになりました。

卒業したあとで, どうすればいいでしょうか… 家にもう住みたくないです。もちろん、家族と仲がいいです、 しかし もう大人になって, 自立したいです。 どこに住んでいるか、どんな仕事をしますか。 未だ詳しくに答えられませんが、 将来について毎日考えていて, 色々なビジョンをしています。  性格も考え方も楽天的ですから、 将来は大丈夫でしょう! 🙂

大学生活が楽しかったですが、 もう一方では、 新しいことをしたいです。最初に大坂に行きます! 楽しみーー! :-]

間違い?コメントで教えて下さいませんか 😉

大学生の頃が終わった! 火曜日に引っ越しして家に帰りました。 未だ卒業しませんが、授業がなくて卒業論文を書きなければいけません。 日本から帰ってから、 論文を終わるつもりです。アパートで外の大学生と一緒に暮らしが楽しかった。 ちょっと懐かしくなると思います。 大学生の頃たくさん友だちつくったり、 面白いイベントに行ったり、そして日本語を勉強始めました。 高校生があまらい好きではありませんでしたが、 大学と大学生の頃好きになりました。 性格も少し違くなりました。大学が楽しかったが、 もう一方では、 新しいことをしたいです。